piątek, 17 czerwca 2011

Mój mały ogród

Mój mały ogród stał się moim oczkiem w głowie prawie 10 lat temu. Zawsze chciałam miec ogród w którym będę spełniała swoje marzenia o kontakcie z naturą, moje artystyczne zapędy czy wreszcie moje doświadczenia ogrodnicze. Niestety los dał mi ogródek jak łupina orzecha - 4 metry w każdą stronę dokoła domu. W pierwszym momencie chciałam miec tam wszystko: sad, warzywniak, ogród kwiatowy i trawnik. Zasadziłam drzewka owocowe, wszystkie oczywiście karłowe, wyznaczyłam miejsce na trawnik, kilka zagonków resztę obsadziłam i obsiałam roślinami ozdobnymi.Było trochę bylin - kupionych lub otrzymanych od znajomych, resztę stanowiły rośliny jednoroczne - te tradycyjne- pamiętane z ogrodu mojej babci i matki. Szybko okazało się się zrobiłam totalny misz-masz.W drugim roku moich zmagań z ogrodem zaplanowałam już miejsca w których zasadzę krzewy ozdobne i iglaki. Szalałam z powojnikami i innymi pnączami. Oczywiście bez sensu - dopiero niedawno dowiedziałam się że milin amerykański posadzony przy pergoli lub przy siatce będzie corocznie przymarzał i nigdy nie zakwitnie tak jak na zdjęciach. Mam za sobą również okres różany; były piękne ale wymagały ciągłych oprysków, zasilań jednym słowem intensywnej pielęgnacji a i tak efekt był mizerny a moja bokserka wciąż zawieszała się na ich kolcach. Całe szczęście że miałam komu odda moje krzaczki i teraz męczy się z nimi kto inny, a ja od czasu do czasu tylko popatrzę. Teraz w ogrodzie mam wersję dla leniwych lub jak kto woli dla zapracowanych i to jest wersja dla mnie, póki nie przejdę na emeryturę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz